Prolog
Mężczyzna zmrużył swoje złociste oczy. Był zadowolony. - Jesteś idealny - wyszeptał. Wyciągnął rękę i chciał poczochrać stojącego przed nim chłopca. Ten się odsunął nieufnie i spojrzał na niego z rezerwą. Zbyt wielu ludzi już spotkał, żeby dać się nabrać na tą sztuczkę. Był pewien, że jakby pozwolił się dotknąć, to jego głowa obiłaby się od posadzki. Mógł to być jeszcze jeden psycholog, lub psychiatra. Wtedy byłby jeszcze gorzej. Kolejne bolesne leczenia. A on je widział! One są prawdziwe! Prawda...? Nagle spostrzegł, wychodzącego zza biurka małego smoka. Poczuł przerażenie i zbladł. Rzucił się w stronę drzwi i panicznie próbował je otworzyć. Nie dało się. Nawet nie drgnęły. Usłyszał jak mężczyzna odsuwa fotel i idzie w jego stronę. Chłopiec odwrócił się gwałtownie i rzucił w stronę najbliższego kąta. Jednak ten nawet nie zwrócił na to uwagi. Ze spokojem otworzył drzwi i wyszedł. Dziecko spojrzało lękliwie za nim. Może tam było bezpiecznie... Smok zasyczał. To przeważył